Nakładem Związku Żołnierzy NSZ oraz Agencji Wydawniczo-Reklamowej ARTE ukazały się wspomnienia Antoniego Bieguna – żołnierza Narodowych Sił Zbrojnych.
Antoni Biegun „Sztubak”, Moje życie, mój los. Wspomnienia okupacyjne i więzienne, Biała Podlaska 2006. ISBN 83-921586-5-2, ISBN 83-919798-2-2
Niezwykle mało jest wspomnień żołnierzy antykomunistycznej partyzantki po 1944 roku w Polsce. Można to zrozumieć – znaczna ich część zginęła w walkach z aparatem terroru rodzimego (UB i KBW) oraz sowieckiego (NKWD) i w więzieniach Polski Ludowej. Ci, którzy przeżyli, nie mieli warunków i chęci do pisania wspomnień, albowiem byli obywatelami trzeciej, a nawet czwartej kategorii, inwigilowani do końca istnienia PRL, szykanowani w miejscach pracy, objęci społecznym, oficjalnym ostracyzmem jako „wrogowie ludu”. Tym bardziej cenne są wszelkie zapisy świadków wydarzeń. Jednym z nich są wspomnienia por. „Sztubaka” – Antoniego Bieguna, żołnierza niepodległościowego podziemia – czytamy w przedmowie autorstwa Leszka Żebrowskiego.
Por. Antoni Biegun „Sztubak” ( 1924-2001 ) był żołnierzem narodowego Podziemia od 1940 r. do 1948 r. Walczył na Lubelszczyźnie w szeregach Zgrupowania Akcji Specjalnej mjr. Leonarda Zub-Zdanowicza („Zęba”) a następnie na Podbeskidziu w Zgrupowaniu kpt. Henryka Flamego („Bartka”). Oba Zgrupowania wchodziły w skład Narodowych Sił Zbrojnych, które konsekwentnie walczyły z oboma okupantami – niemieckim i sowieckim. W latach 1945-1947 był dowódcą samodzielnego oddziału partyzanckiego w VII Okręgu NSZ. Po ujawnieniu się wiosną 1947 roku, gdy okazało się, że komuniści aresztują ujawniających się żołnierzy (a niektórych skrytobójczo mordując – taki los spotkał kpt. „Bartka”) wrócił do podziemia
. Aresztowany w 1948 r., po kuriozalnym procesie, nie mającym nic wspólnego z praworządnością, odbył karę wieloletniego więzienia w PRL. Można powiedzieć, że była to typowa droga przez mękę wszystkich tych, którzy nie chcieli pogodzić się z komunistyczną okupacją Polski.
Wspomnienia można nabyć w dobrych księgarniach oraz wysyłkowo w cenie 25 zł (koszty wysyłki wliczone) pod adresem:
Agencja Wydawniczo-Reklamowa ARTE
ul. Podleśna 104, 21-500 Biała Podlaska
tel./fax 833431943, tel. 502218563
rekonkwista72@poczta.onet.pl
Przedmowa
Niezwykle mało jest wspomnień żołnierzy antykomunistycznej partyzantki po 1944 roku w Polsce. Można to zrozumieć – znaczna ich część zginęła w walkach z aparatem terroru rodzimego (UB i KBW) oraz sowieckiego (NKWD) i w więzieniach Polski Ludowej. Ci, którzy przeżyli, nie mieli warunków i chęci do pisania wspomnień, albowiem byli obywatelami trzeciej, a nawet czwartej kategorii, inwigilowani do końca istnienia PRL, szykanowani w miejscach pracy, objęci społecznym, oficjalnym ostracyzmem jako „wrogowie ludu”.
Tym bardziej cenne są wszelkie zapisy świadków wydarzeń. Jednym z nich są wspomnienia por. „Sztubaka” – Antoniego Bieguna, żołnierza niepodległościowego podziemia na Lubelszczyźnie, w szeregach Zgrupowania Akcji Specjalnej mjr. Leonarda Zub-Zdanowicza „Zęba”, a następnie na Podbeskidziu, w Zgrupowaniu kpt. „Bartka” Henryka Flamego. Oba zgrupowania wchodziły w skład Narodowych Sił Zbrojnych, które konsekwentnie walczyły z oboma okupantami – niemieckim i sowieckim.
Por. „Sztubak” w latach 1945-1947 był dowódcą samodzielnego oddziału partyzanckiego w VII Okręgu NSZ. Po ujawnieniu się wiosną 1947 roku, gdy okazało się, że komuniści nie dotrzymują przyrzeczeń i aresztują ujawnionych żołnierzy (a niektórych skrytobójczo mordują – taki los spotkał kpt. „Bartka”), wrócił do podziemia, tworząc dalszą samoobronę w postaci narodowego Związku Walki. Później, po aresztowaniu i procesie, niemającym nic wspólnego z praworządnością, odbył karę wieloletniego więzienia w PRL. Można powiedzieć, że była to typowa droga przez mękę wszystkich tych, którzy nie chcieli pogodzić się z komunistyczną okupacją.
Szkalowanie pamięci
Ich prześladowcy nie zapomnieli także o szkalowaniu ich pamięci – opluwanie niepodległościowego podziemia i przypisywanie mu wszelkich negatywnych cech trwało do końca istnienia PRL i w znacznej mierze przyczyniło się do utrwalenia negatywnych stereotypów na jego temat. M.in. całkowicie zaprzeczano wkładowi NSZ w walkę o niepodległą Polskę, oskarżano tę organizację o mordowanie „działaczy lewicowych” oraz obarczano najcięższym zarzutem – kolaboracji z hitlerowcami. Rutyną było to, że przypisywano im ohydne mordy popełniane na Żydach, choć w większości sprawcy tych zbrodni, wywodzący się z komunistycznej Gwardii Ludowej – Armii Ludowej i pospolitych band rabunkowych, zajmowali najwyższe stanowiska w aparacie partyjnym i państwowym PRL.
Nierzadko członkowie podziemia komunistycznego z okresu okupacji niemieckiej przypisywali sobie osiągnięcia (w tym akcje zbrojne) dokonane przez NSZ, wychodząc z założenia, że czynią to całkowicie bezkarnie, a prawda, w warunkach obowiązującej ścisłej cenzury prewencyjnej i braku wolności badań naukowych, i tak nie wyjdzie na jaw.
Dzieje NSZ nadal więc wymagają dokładnych badań, choć po 1989 roku dużo zrobiono, aby je odkłamać. Przede wszystkim, należy skrupulatnie zbierać i publikować świadectwa uczestników tamtych wydarzeń. Osoby te – dziś już w bardzo podeszłym wieku, pospiesznie odchodzą na „wieczną wartę”. Przez prawie pół wieku zmuszeni byli ukrywać swoje patriotyczne życiorysy i dopiero teraz mamy możliwość oddania im należnego hołdu za niezłomną walkę i cierpienia, poniesione w obronie Wolnej i Niepodległej Polski.
Wspomnienia spisywane na gorąco
Do spisania wspomnień por. „Sztubaka” doszło w dość nieoczekiwany sposób w Krakowie w 1997 roku. Bartłomiej Szyprowski od dawna interesował się historią NSZ. Z literatury znał pseudonim Sztubak i jego nazwisko Antoni Biegun, ale myślał, że jako złapany dowódca oddziału NSZ został stracony. Pewnego dnia przeczytał w „Szczerbcu” (wydawanym przez Zarząd Główny Związku Żołnierzy NSZ) o Antonim Biegunie i umówił się z nim na spotkanie. Efektem tego były regularne, cotygodniowe spotkania, podczas których pan Antoni opowiadał o swoich losach wojennych i powojennych, on zaś skrzętnie wszystko nagrywał a następnie przepisywał. Spełniając jego wolę, nadał temu opracowaniu taki tytuł, jaki zaproponował pan Antoni.
Książka ta jest próbą zachowania dla potomnych życiorysu Antoniego Bieguna, jednego z wielu „żołnierzy wyklętych”, walczących o wolną Polskę – najpierw z niemieckim, a później z sowieckim okupantem. Ich tekst jest bardzo „surowy”, przywołany tu tak, jak autor opowiadał, bez żadnej upiększającej ingerencji. Czasem w tekście dodano jedynie odnośniki, aby rozszyfrować pseudonimy lub podać dodatkowe szczegóły jakiegoś wydarzenia. Ponadto do wspomnień dołączył – w postaci załączników – część dokumentacji zawartej w teczce Antoniego Bieguna „Sztubaka”, przechowywanej w IPN w Warszawie. Niestety, kpt. WP Antoni Biegun „Sztubak” (awansowany do tego stopnia już w Niepodległej Polsce za swe niezaprzeczalne zasługi) nie doczekał się opublikowania swych wspomnień, bowiem zmarł w wieku 77 lat.
Zbrodnia na żołnierzach „Bartka”
Czytelnikom należy się jeszcze dodatkowe wyjaśnienie. Zbrodnia, szczegółowo zaplanowana i popełniona w pierwszej dekadzie września 1946 roku przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego na stu kilkudziesięciu żołnierzach NSZ ze zgrupowania kpt. Henryka Flamego „Bartka”, nie została do dziś do końca zbadana i ukarana. Ale wiemy o niej dużo, jak również o sprawcach tego ludobójstwa. Wiemy, że decyzję podjął osobiście wiceminister MBP generał Natan Grünspan-Kikiel vel Roman Romkowski, który zlecił to pułkownikowi Józefowi Czaplickiemu, dyrektorowi Departamentu III MBP. Plan likwidacji zgrupowania kpt. „Bartka” nosił kryptonim „Lawina” (później, po modyfikacjach, był to „Plan likwidacji B”). W ludobójczą akcję zamieszanych było łącznie dziesiątki funkcjonariuszy, którzy do pomocy dostali setki funkcjonariuszy MO i KBW. Do zgrupowania przedostał się agent – oficer UB Henryk Wendrowski, który odegrał najważniejszą rolę.
Niestety, w niepodległej Polsce nie udało się wyjaśnić do końca tej bezprecedensowej zbrodni i ukarać sprawców. Śledztwo, wszczęte 30 lipca 1991 roku w Prokuraturze Wojewódzkiej w Opolu, zostało umorzone już 30 grudnia 1993 roku. Z „Postanowienia o umorzeniu śledztwa” wynika, że nie udało się ustalić miejsca zbrodni, faktycznej liczby ofiar, sposobu zadania śmierci i miejsca ukrycia zwłok. Ustalono jedynie kilka nazwisk funkcjonariuszy UB, którzy byli w tę sprawę zamieszani: płk Józef Kratko, szef Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Katowicach (w 1969 roku wyjechał do Izraela); Marian Fink z WUBP (zmienił nazwisko i wyjechał do Izraela); gen. Roman Romkowski, zmarł w PRL w 1965 roku; Henryk Wendrowski – za te i inne „zasługi” awansował do stopnia pułkownika UB i z-cy dyrektora Departamentu III Komitetu ds. Bezpieczeństwa Publicznego, a następnie był członkiem Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli w Wietnamie oraz m.in. ambasadora PRL w Królestwie Danii (1968-1973) i Republice Islandii (1978-1981). Zmarł w 1997 roku w Warszawie. W latach okupacji niemieckiej pełnił służbę jako oficer Armii Krajowej, prawdopodobnie już wtedy agent NKWD. W sprawie zbrodni popełnionej na żołnierzach kpt. „Bartka” był tylko przesłuchiwany jako świadek. Oczywiście zeznał, że nie brał w niej żadnego udziału.
Przed kilku laty śledztwo – mimo bardzo wielu trudności – zostało jednak wznowione przez Instytut Pamięci Narodowej, ale opinia publiczna nie jest informowana o prowadzonych czynnościach i o jakichkolwiek nowych ustaleniach. Widocznie sprawa nie jest aż tak ważna i „medialna”, jak na przykład Jedwabne.
Chcielibyśmy w tym miejscu podziękować wszystkim, którzy służyli pomocą przy opracowywaniu jego wspomnień oraz bez których pomocy nie ujrzałyby one światła dziennego – przede wszystkim Zarządowi Głównemu Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych. Zdajemy sobie sprawę, że ten materiał nie jest w sposób należyty zweryfikowany i wymaga dalszych, szerszych badań, stanowi jednak spisany na gorąco (często ze łzą w oku, albowiem bolesne to były wspomnienia) zapis życia. Dlatego bardzo będziemy wdzięczni za wszelkie dodatkowe informacje i sugestie, pozwalające na uszczegółowienie tego opracowania.
Bartłomiej Szyprowski, Leszek Żebrowski