Szaniec nr 34.

„Szaniec” − dwutygodnik poświęcony sprawom polskim w niewoli

Artykuły i opracowania

Dwutygodnik „Szaniec” był w konspiracji oficjalnym organem prasowym przedwojennego Obozu Narodowo-Radykalnego (ONR). Początkowo był wydawany jako wspólne pismo Stronnictwa Narodowego (SN) i ONR, lecz, w wyniku do dziś niewyjaśnionego konfliktu, gazeta została całkowicie przejęta przez środowisko byłego ONR, później występującego pod nazwą Grupy „Szańca” (od tytułu pisma). Początki pisma sięgają listopada 1939 roku, a pierwszy numer, według zachowanej numeracji, ukazał się najprawdopodobniej na początku grudnia.[1] Hasłem pisma, które mieściło się na pierwszej stronie pod jego nazwą, były słowa generała Jakuba Jasińskiego: „Nie dbaj o to, żeś w ciężkie kajdany się dostał. Gdy lud rzekł: chcę być wolnym! − zawsze taki został”.

„Szaniec” zaczęto wydawać jako tygodnik, lecz od marca 1941 roku stał się dwutygodnikiem. Pierwsze numery były wydawane w formacie A4, na powielaczu. Egzemplarz składał się z 2−3 obustronnie zapisanych kartek, złączonych zszywkami.[2] Jednorazowy nakład numeru wynosił 5−8 tysięcy egzemplarzy. Przełomowym okresem dla pisma był marzec 1940 roku, od kiedy przyjęto format A5 i postać drukowaną pisma. „Szaniec” posiadał charakter informacyjno-propagandowy. Na jego łamach omawiano sprawy bieżące i zagadnienia ideologiczne oraz zamieszczano informacje dotyczące niemieckiej i sowieckiej okupacji. Pismo stało się nośnikiem myśli narodowych radykałów, którzy często publikowali w nim własne założenia programowe, metody bieżących działań i walki oraz rozwiązania ustrojowe przyszłej, powojennej Polski. Według obliczeń Wojciecha Muszyńskiego do końca istnienia pisma, ukazało się 155 lub 156 jego numerów.[3] Do dziś wielu pracowników drukarni − jak zecerzy, drukarze czy pracownicy zajmujący się dostarczaniem materiałów eksploatacyjnych − pozostaje nieznana.

Tym, co wyróżniało „Szaniec” spośród innych konspiracyjnych pism, była orientacja programowo-polityczna, ukierunkowana „na zachód” tj., na zagrożenie niemieckie i przyszłą granicę państwa polskiego, mającą objąć zagrabione tereny zachodnie. W wydawanych przez Bibliotekę Szańca broszurach oraz książkach temat ten był często poruszany, ale książka w czasie okupacji była trudno dostępnym nośnikiem informacyjno-propagandowym. Postanowiono więc przelać te treści na łatwiej dostępną i łatwiejszą w kolportażu prasę drukowaną.

Pierwsze numery „Szańca” stały się także nośnikiem informacji dotyczących walk na frontach zachodnich, szczególnie na terenie Francji, która dla wielu była wówczas jedyną siłą zdolną powstrzymać tryumfalny pochód Niemiec. W numerze 23, z dnia 6 czerwca 1940 roku, w artykule pt. „Zwycięstwo będzie nasze”, dotyczącym oceny sytuacji na froncie zachodnim, znajdujemy analizę eksploatacji niemieckiej machiny wojennej. Według autorów została ona mocno nadwyrężona, szczególnie dotyczy to zapasów benzyny i smarów, przez brak których czołgi staną na szosach i drogach, przylgną do ziemi, pól i wertepów i zastygną jako wspaniały szmelc, nic więcej groźny niż hulajnogi Hitler-bachorków.[4] Język pogardy, którym autorzy określają niemieckiego okupanta w tym fragmencie, nie jest wyjątkiem, ponieważ będzie się często pojawiał w kolejnych artykułach. Powyższy artykuł piętnuje ponadto zdradę króla Belgii oraz postawę kolaboranta wykorzystującego sytuację, czyli Benito Mussoliniego. Jest to postawa dla autorów naganna i na terenach ziem okupowanych piętnowana z pełną stanowczością, stąd numer 28 (z dnia 17 lipca 1949 roku) apeluje, aby zachować czujność i nie zawierać sojuszu z żadnym z okupantów. Autorzy w artykule pt. „Baczność na oba fronty” apelują: nie wolno nam ustawać w akcji ciągłego, uporczywego, przy wszelkiej okazji i sposobności szerzenia haseł: żadnej współpracy z Niemcem i bolszewikiem! Żadnej ugody! Żadnej życzliwości dla obu tych naszych wrogów śmiertelnych![5] W numerze 8 marcowego „Szańca” z 1941 roku możemy przeczytać komunikat nawiązujący do powyższych treści, który nakazywał: dobrowolny zaciąg do pomocniczej służby dla policji niemieckiej winien być bezwzględnie bojkotowany, a wszelkie działania pomocnicze, wyświadczone niemieckiemu okupantowi, będą uważane za zdradę narodową.[6]

O pierwszych zwiastunach zerwania współpracy niemiecko-sowieckiej informował numer 43 „Szańca” z dnia 8 listopada 1940 roku, w którym, na podstawie obserwacji mobilizacji wojsk i przemysłu III Rzeszy, przewidywano inwazję Niemiec na Związek Sowiecki. Numer ten informował o tym, że zakłady mechaniczne w Ostrowcu otrzymały zamówienie na 500 wagonów, zaopatrzonych w koła rozsuwane wzdłuż osi, co pozwala na zastosowanie ich na torach różnej szerokości (jak wiadomo, w Rosji tory kolejowe są szersze aniżeli w pozostałej części Europy). Według doniesień „Szańca” złożono również wielką ilość (około 50 tys.) sań.[7]

Wobec zbliżającego się konfliktu między niedawnymi sojusznikami obóz narodowy głosił hasło: „nie przeszkadzajmy!”. Uważano, że wojna między Niemcami a sowietami jest korzystna dla sprawy polskiej, że wzajemne wyniszczanie się zaborców będzie w perspektywie czasu korzystne. We wspomnianym już wyżej numerze 28, z lipca 1940 roku, napisano wprost: w przewidywanym konflikcie obu najeźdźców, konflikcie, który nadejść musi, a rozegrać się może wkrótce na ziemiach naszych.[8] Oprócz korzyści wynikających z wzajemnej eliminacji − widziano w tym konflikcie także szansę dla zaistnienia sprawy polskiej na ziemiach zachodnich. Uważano, że wtedy gdy Hitler cały swój wysiłek militarny skoncentruje na froncie wschodnim − powstanie dogodna sytuacja do upomnienia się o ziemie zachodnie. Nadzieje te znajdują wyraz w tekście artykułu pt. „Oczy na zachód” opublikowanym 29 sierpnia 1940 roku. Autorzy postulują w nim jako minimum rewindykacji ustalenie ziem leżących na wschód od Nysy Łużyckiej i Odry, przy czym do celów obronnych granica musi obejmować obie te rzeki, a nawet pas ochronny na ich lewym, zachodnim brzegu.[9] Według twórców artykułu walka z odwiecznym wrogiem, zbójem z zachodu, jest nie zdobyczą, ani zaborem, lecz wymiarem sprawiedliwości dziejowej.[10] Artykuł ten jest typowym przykładem programu zachodniego i antyniemieckiego. Ponadto w tekście możemy znaleźć charakterystykę rasowego Niemca, który według autorów jest chamski, zbydlęcony, oraz nikczemny.[11] Tym co ułatwiało narodowcom tego typu porównania i popularność programu zachodniego, była sama propaganda niemiecka, która często odwoływała się do zakonu krzyżackiego, pruskiego zaboru oraz rzekomego niesienia postępu cywilizacyjno-kulturowego, wyrażonego w germanizacji narodu polskiego. Antyniemiecki radykalizm nie zmalał nawet po odkryciu i ogłoszeniu przez Niemców zbrodni katyńskiej, za pomocą której propaganda III Rzeszy próbowała usprawiedliwić swój atak na Związek Sowiecki oraz pozyskać Polskę jako kolaboranta i współuczestnika dalszej kampanii wschodniej.

Środowisko Grupy „Szańca” zdawało sobie sprawę z niebezpieczeństwa chwili, w której mogło nastąpić zbliżenie polsko-niemieckie. Dlatego w numerze 7, z dnia 19 kwietnia 1943 roku, przypomniano zbrodnie niemieckie popełnione na narodzie polskim, przyznając na samym wstępie, iż w tej sprawie wyjątkowo ten jeden raz gadzinówka niemiecka nie łże.[12] W dalszej części autor przestrzega przed braniem informacji o tej zbrodni za dobrą monetę, stwierdzając wprost, że ten fałszywy patos gadzinówki niemieckiej, to kabotyńskie zgrywanie się „dreszczem grozy” jest skrzętnie wykorzystywane przez niemiecką machinę propagandową, nazwaną dalej łajdakami, psubratami oraz żerującymi na trupach bazyliszkami, wampirami, Judaszami i gadami krzyżackimi.[13] W kontynuacji artykułu znajdujemy potwierdzenie tezy Narodowych Sił Zbrojnych, która głosiła, iż Polska posiada dwóch wrogów − narodowo socjalistyczne Niemcy oraz komunistyczną Rosję Sowiecką, z których żaden nie jest numerem 1 lub numerem 2, obaj okupanci są numerem 1. W myśl tej tezy autorzy wyliczają i porównują okropieństwa i liczby ofiar, które dotąd pochłonęły zbrodnicze działania Niemców i sowietów. Obłuda niemiecka, która skrupulatnie wylicza ofiary sowieckiej zbrodni zostaje tu potępiona, a Niemcy zostają pogardliwie określeni jako rzeźnicy i szerzyciele niemieckiego humanitaryzmu i cywilizacji, którzy na tej zbrodni chcą usankcjonować obraz III Rzeszy jako przywódcę karzącej krucjaty w obronie cywilizacji.[14]

Zgubny wpływ niemieckiej propagandy oraz fałszywy przekaz, kierowany do społeczeństwa polskiego, został także zauważony w „Szańcu” nr 2 (51) z dnia 10 stycznia 1941 roku, w którym ostrzegano przed przejętą przez Niemców spółką „Ruch”, która odpowiadała za miejski i prowincjonalny kolportaż prasy. Według konspiratorów „Szańca” Niemcy, nie dysponując w okresie okupacji rozbudowaną siecią kolportażu, która jest podstawą powodzenia propagandy drukowanej, wykorzystali do tego przedwojenną instytucję „Ruchu”. Autorzy uważają, iż „Ruch”, działając w służbie propagandy wroga, sprzedaje masowo książki i prasę niemiecką, prasę i broszury gadzinowe.[15]

Propaganda antyniemiecka była stale obecna na łamach „Szańca”. Oprócz spraw stricte politycznych czy ideologicznych, informowano o zbrodniach niemieckich na ludności polskiej oraz żydowskiej. Potwierdza to chociażby opis terroru panującego w dzielnicy żydowskiej w Lublinie („Szaniec” nr 10 (59) z kwietnia 1941 roku) czy aranżacji pogromów na ludności żydowskiej („Szaniec” nr 15, z kwietnia 1940 roku). Na łamach „Szańca” (nr 43, z listopada 1940 roku) pojawił się ciekawy artykuł dotyczący prób germanizacji Gdyni, w którym autor przeprowadził analizę konfiskaty dóbr materialnych, liczbę ludności oraz zbrodnie dokonane na ludności polskiej i wskazał je jako przykład niemieckiej polityki eksterminacyjnej, mającej doprowadzić do wymiany narodowościowej na danym terenie, w tym przypadku na terenie Gdyni. Według twórcy artykułu Niemcy planowali uczynić z Gdyni pragermańskie miasto, o czym chociażby świadczyła (oprócz wyżej wymienionych działań) nowa nazwa − Gotenhafen, czyli port Gotów.[16] Ta polityka wynarodowienia Polaków ma podłoże nie tylko fizyczne, lecz także kulturowe, o czym czytamy w końcowej części tekstu, w której autorzy informują, iż kościół Matki Boskiej na Świętojańskiej zamieniono na Marcina Lutra, kaplice oo. Jezuitów i oo. Franciszkanów służą za mieszkania dla policji pomocniczej, złożonej z volksdeutschów.[17]

Propaganda antyniemiecka, co jest w pełni zrozumiałe, nasiliła się szczególnie w okresie powstania warszawskiego, gdy „Szaniec” stał się jednym z głównych pism konspiracyjnych walczącej Warszawy. Już w jednym z pierwszych numerów, który ukazał się w sierpniu (numer 13), autorzy, w artykule „Zwycięstwo będzie nasze!”, przewidywali załamanie się i porażkę bestialskiego wroga, który, wobec niepowodzeń na froncie wschodnim, znajduje się w przededniu ostatecznego krachu.[18]

W artykułach publikowanych na łamach powstańczego „Szańca” szczególnie widoczna jest wiara w przyszłe zwycięstwo nad niemieckim okupantem, stąd coraz częściej pojawiające się tytuły nawiązujące do heroicznej, zwycięskiej i pełnej poświęceń walki. Treść artykułów ma za zadanie podtrzymywać na duchu walczących w powstaniu żołnierzy. W tekście pt. „Za spalone domy, zniszczone warsztaty…” (numer 17, z dnia 21 sierpnia 1944 roku), autorzy informują o brutalizacji walk: W toczącej się walce widzimy na każdym kroku największe ofiary. Jest to walka prawdziwie totalna, o jakiej nie ma na pewno pojęcia krzykacz Goebbels. W miarę rozwoju barbarzyńskiej działalności wroga rośnie liczba zniszczeń, powiększają się rzesze bezdomnych.[19] W dalszej części materiału pojawiła się także groźba dotycząca przyszłości zbrodniczych formacji niemieckich: czynni członkowie partii, a zwłaszcza jej formacji politycznych (SS, SA, HJ) będą straceni. O zbrodniach niemieckich, w artykule pt. „Rekord zbrodni”, informował numer 19 „Szańca”, w którym możemy przeczytać, iż w Pruszkowie Niemcy zgromadzili wypędzoną z Warszawy ludność w ilości około 70 tys. Warunki życia w tym obozie straszne. […] Oto los jaki Niemcy gotowali również tym, których w ulotkach zapewniali o spokoju i bezpieczeństwie po opuszczeniu Warszawy.[20]

Podsumowaniem narastających nastrojów antyniemieckich jest tekst pod znamiennym tytułem „Wyrwać kły bestii!” (numer 29). Autor powołuje się w nim na informacje uzyskane przez zachodnich korespondentów „Szańca”, mówiące o zbliżającej się klęsce Niemiec i organizacji oddziałów ruchu oporu z myślą o dalszej walce. Znając dotychczasowe działania wojenne Niemców, autor stwierdza, iż partyzantki niemieckiej ani oddziałów pozorowanych się nie obawia, tym bardziej, że tego typu pomysły pokazują słabość siły militarnej Niemiec. Postuluje też, żeby zapobiec tego typu niemieckim pomysłom i zadać ostateczny cios, który, skoordynowany z działaniami aliantów zachodnich, będzie skutecznym środkiem zabezpieczenia Europy przed przerodzeniem się mrzonek kliki Hitlera lub jego następców w nową koszmarną rzeczywistość.[21] W tekście nawiązano także do idei „Szańca Bolesławów”, jako myśli zżytej z całym Narodem i, wobec ówczesnej sytuacji, coraz bardziej realnej do zrealizowania.[22] Jeden z ostatnich numerów powstańczego „Szańca” (numer 45) tytułem z pierwszej strony apeluje, że w obliczu strat, które poniosła okupowana Warszawa, za terror i mordy − Niemcy „Zapłacą nam!”.[23]

[1] Red. A. Dawidowicz, E. Maj, Prasa narodowej demokracji od roku 1939 do początku XXI wieku. Tom 2, Lublin 2011, s. 21.

[2] W. Muszyński, W walce o Wielką Polskę. Propaganda zaplecza politycznego Narodowych Sił Zbrojnych (1939−1945), s. 123.

[3] Ibidem, s. 126.

[4] M. J. Chodakiewicz, W. J. Muszyński, Żeby Polska była polska. Antologia publicystyki konspiracyjnej podziemia narodowego 1939−1950, Warszawa 2010, s. 142.

[5] Ibidem, s. 161.

[6] M. J. Chodakiewicz, W. J. Muszyński, Żeby Polska była polska. Antologia publicystyki konspiracyjnej podziemia narodowego 1939−1950, Warszawa 2010, s. 186.

[7] M. J. Chodakiewicz, W. J. Muszyński, Żeby Polska była polska. Antologia publicystyki konspiracyjnej podziemia narodowego 1939−1950, Warszawa 2010, s. 177. Informacje te pochodzą zapewne z raportów wywiadowczych. Wywiad Zachód NSZ/ ZJ posiadał bardzo dobrze rozbudowaną siatkę wywiadowczą na terenach okupowanych przez Niemców.

[8] Ibidem, s. 161.

[9] Ibidem, s. 168.

[10] Ibidem, s. 168.

[11] Ibidem, s. 169.

[12] M. J. Chodakiewicz, W. J. Muszyński, Żeby Polska była polska. Antologia publicystyki konspiracyjnej podziemia narodowego 1939−1950, Warszawa 2010, s. 363.

[13] Ibidem, s. 363.

[14] Ibidem, s. 365.

[15] Ibidem, s. 184.

[16] M. J. Chodakiewicz, W. J. Muszyński, Żeby Polska była polska. Antologia publicystyki konspiracyjnej podziemia narodowego 1939−1950, Warszawa 2010, s. 176.

[17] Ibidem, s. 177.

[18] „Szaniec”, nr 13, Warszawa, 17 sierpnia 1944.

[19] „Szaniec”, nr 17, Warszawa, 21 sierpnia 1944.

[20] „Szaniec”, nr 19, Warszawa, 23 sierpnia 1944.

[21] „Szaniec”, nr 29, Warszawa, 2 września 1944.

[22] Ibidem.

[23] „Szaniec”, nr 45, Warszawa, 18 września 1944.