W Gardzienicach w dniu 28 sierpnia 1947 r. żołnierze WiN z oddziału kpt. Zdzisława Brońskiego ps. „Uskok” przeprowadzili akcję likwidacji znienawidzonego przez okoliczną ludność komendanta MO Tadeusza Bielszy.
Piękny pałac w Gardzienicach w powiecie świdnickim na Lubelszczyźnie. Jest niedzielny, słoneczny dzień 28 sierpnia 1947 r. W pałacu trwa właśnie zabawa dożynkowa. Bawią się towarzysze milicjanci, ubecy, aktywiści PPR, przedstawiciele władzy ludowej, a wśród nich komendant Milicji Obywatelskiej z gminy Rybczewice Tadeusz Bielsza.
Ludność gminy Piaski wielokrotnie skarżyła się na Bielszę do konspiratorów podziemia niepodległościowego. Mówili, że bezpodstawnie zabiera im trzodę chlewną, gotowe wyroby wędliniarskie, płody rolne. Rekwiruje, jakby był panem na tym terenie. Komendant był bardzo aktywny także w zwalczaniu podziemia antykomunistycznego. Urządzał wiele akcji, przeprowadzał obławy i zasadzki na partyzantów, a nad pojmanymi pastwił się. Był wielokrotnie upominany przez operujących na tym terenie partyzantów WiN z oddziałów kpt. Zdzisława Brońskiego ps. „Uskok”. Bagatelizował otrzymywane pisemne ostrzeżenia. Uważał, że komendanta MO nikt i nic nie jest wstanie zastraszyć i powstrzymać.
Wreszcie na Tadeusza Bielszę zapada wyrok. Kpt. „Uskok” wysyła dwa patrole: ppor. Stanisława Kuchciewicza ps. „Wiktor” i gospodarza tego terenu sierż. Józefa Franczaka ps. „Laluś”. Teren wokół pałacu i drogi dojazdowe są mocno obstawione przez partyzantów. Przed wjazdem ustawiony jest rkm − na wypadek, gdyby wywiązała się walka. W pobliskich zaroślach znajdują się stanowiska ogniowe. Jest to pierwsza poważna akcja sierż. „Lalusia” pod rozkazami kpt. „Uskoka”. Na akcję idą z nim zaufani ludzie, tacy jak ppor. „Czarny” − przyjaciel „Lalusia” i kilku innych doświadczonych partyzantów. Do pałacu żołnierze WiN wchodzą w biały dzień. Wiedzą, że milicjanci mogą być uzbrojeni. Nie chcą rozlewu krwi, chodzi im tylko o jednego towarzysza. Komendant Bielesza jest zupełnie zaskoczony, że jednak się odważyli i to w biały dzień, w miejscu publicznym. Jego los jest przesądzony. Likwidacji dokonują: szer. Zygmunt Grabski ps. „Pomian” i ppor. Stanisław Kuchciewicz ps. „Wiktor” (były dowódca oddziału NSZ), ubezpieczają: sierż. Józef Franczak ps. „Laluś” i ppor. „Czarny”, pozostali partyzanci obstawiają budynek z zewnątrz. Komuniści widzą, że nie mają szans na jakąkolwiek walkę. Tak skończył swoje bandyckie życie komendant MO na terenie gminy Rybczewice. Komendantem został na początku 1947 r. Siał terror i na siłę zaprowadzał nowe porządki władzy ludowej.
Po zlikwidowaniu komendanta Bielszy miejscowa ludność dziękowała partyzantom, wielokrotnie okazując zadowolenie, że ten prześladowca już ich nie gnębi. Bohaterowie akcji w Gardzienicach: szer. Zygmunt Grabski ps. „Pomian”, ppor. Stanisław Kuchciewicz ps. „Wiktor”, sierż. Józef Franczak ps. „Laluś” zginęli. Por. „Czarny”, żołnierz NOW, AK i WiN, żyje do dziś, opowiada nam o swojej walce, choć nie czuje się bohaterem. Uważa, że robił tylko to, co do niego należało. Nie chce awansów na kolejne stopnie oficerskie. Ceni sobie stopień podporucznika, który otrzymał od kpt. Zdzisława Brońskiego ps. „Uskok”.