GAJROWSKIE – 16 lutego 1946

Aktualności Artykuły i opracowania

16 lutego 1946 roku we wsi Gajrowskie, powiat giżycki, 3. Wileńska Brygada Narodowego Zjednoczenia Wojskowego stoczyła heroiczny bój z reżimowymi oddziałami. Sowieci i ich polscy kolaboranci przeciw oddziałowi NZW, liczącemu niespełna 150 ludzi, zaangażowali siły, które szacuje się na około 1200 ludzi. Mimo druzgocącej przewagi stronie komunistycznej nie udało się rozbić brygady. Zachowując pełną sprawność bojową, zdołała oderwać się od przeciwnika i, pomimo pościgu, powróciła na tereny macierzystej Białostocczyzny. 

pieczęć PAS NZW Okręgu Białystok (AIPN)
Pieczęć PAS Okręgu Białystok NZW, AIPN.

Dowódcą oddziału był kpt. Romuald Rajs ps. „Bury”, który przed wojną służył w Wojsku Polskim. Od jesieni 1943 roku walczył w szeregach 3. Wileńskiej Brygady AK, którą dowodził por./kpt. Gracjan Fróg ps. „Szczerbiec”. „Bury” należał do najbitniejszych dowódców tej jednostki. Za wykazaną odwagę otrzymał m.in. Krzyż Virtuti Militari. Od maja 1945 roku dowodził 2. Szwadronem 5. Brygady AK. Zastępcą „Burego” i faktycznym organizatorem 3. Brygady NZW był ppor. Kazimierz Chmielowski ps. „Rekin”, który podobnie jak kpt. Rajs w latach 1943–1944 służył w brygadzie „Szczerbca”, a od maja 1945 roku w oddziale „Łupaszki”. „Rekin” zadbał o wyszkolenie oraz uzbrojenie oddziału. Początkowo w skład oddziału wchodziły dwa plutony piechoty. Dowódcą pierwszego był ppor. Włodzimierz Jurasow ps. „Wiarus”, zaś drugiego ppor. Jan Boguszewski ps. „Bitny”. Zestawienie postaci tych dwóch oficerów jest doskonałym przykładem, jak różne było pochodzenie ludzi służących w zbrojnym ramieniu Stronnictwa Narodowego (SN). „Wiarus” urodził się w Wilnie, a wywodził z inteligenckiej, „białej” rosyjskiej rodziny. „Bitny” był rodem z Białostocczyzny i urodził się w rodzinie rolniczej, a przed wybuchem wojny służył jako podoficer we Flotylli Pińskiej. Różnił ich również kościół: „Wiarus” należał do prawosławnego, a „Bitny” katolickiego. Obaj jednak stanęli do walki w obronie chrześcijańskich wartości. „Wiarus” i „Bitny” posiadali duże doświadczenie w walce partyzanckiej, które ppor. Jurasow zdobył w latach 1943–1944 na Wileńszczyźnie w szeregach AK. Był jednym z najzdolniejszych funkcyjnych 3. Wileńskiej Brygady AK. „Wiarus” w 1945 roku przedostał się do Polski centralnej i latem tego roku wstąpił do 5. Brygady AK. Po jej demobilizacji wstąpił do NZW. Natomiast ppor. Boguszewski ps. „Bitny” służył w okresie okupacji niemieckiej w oddziale partyzanckim Narodowych Sił Zbrojnych (NSZ) Okręgu Białystok. W 1945 roku „Bitny” został szefem PAS Komendy Powiatu Bielsk Podlaski (krypt. „Burza”).

Mjr Jan Szklarek vel Florian Lewicki ps. „Lis” komendant Okręgu Białystok NZW, AIPN.

Dwa pierwsze plutony były najsprawniejszymi pododdziałami 3. Wileńskiej Brygady NZW. Z biegiem czasu utworzono trzeci pluton. Komendę nad nim powierzono sierż. N.N. ps. „Leszek”, który, podobnie jak „Bitny”, pochodził z Białostocczyzny, a doświadczenie bojowe zdobył w 1944 roku. Później, od maja 1945 roku, służył w oddziale „Łupaszki”, następnie wraz z „Burym” wstąpił do NZW. Czwarty pluton utworzono z powiatowego oddziału PAS Wysokie Mazowieckie. Wachmistrz N.N. ps. „Stalowy”, dowódca tego plutonu, przed wojną służył w WP jako podoficer, w 1944 roku walczył w szeregach 3. Batalionu Uderzeniowych Batalionów Kadrowych (UBK), w 1945 roku dołączył do 5. Brygady AK, a od września tegoż roku przeszedł do NZW.

3. Wileńska Brygada NZW w połowie lutego 1946 roku liczyła około 150 ludzi i była dobrze uzbrojona. Służący w niej żołnierze byli ludźmi młodymi, ale wysoce ideowymi. Pochodzili z różnych stron Polski. Służba w brygadzie była bardzo trudna. Plutonowy Lucjan Grabowski ps. „Wybicki”, podoficer NZW, po latach napisał:

„Bajan” [strzel. Piotr Grabowski], mój młodszy rodzony brat, wstąpił do oddziału „Burego” […]. Rwał się do wojaczki i znalazł odpowiednie miejsce. Ten oddział nie próżnował, ciągle toczył boje i potyczki. „Bury” nie chował oddziału przed wrogiem, ciągle szukał spotkania z nim. Rozbroił […] kilkanaście posterunków MO […], stoczył cały szereg bitew. Każdy dzień miał zapach krwi i dymu prochu. Mój brat w rozmowie ze mną narzekał na rygor i trudne życie. Wyżywienie mieli bardzo skromne, żyli właściwie z jałmużny, mundury i buty mieli zdobyczne i przydzielane po akcji, samemu nie wolno było niczego ruszać.

W okręgowym oddziale PAS rzeczywiście panowała surowa dyscyplina. Ponadto żołnierze dużą część dnia poświęcali na szkolenia. 3. Brygada NZW była bardzo skuteczną bojową jednostką partyzancką dzięki dyscyplinie, wyszkoleniu oraz wysokiej jakości kadrze dowódczej.

Ku Prusom

Pod koniec 1945 roku komuniści zaplanowali na Białostocczyźnie wielką akcję pacyfikacyjną. Celem działań „resortu” było zlikwidowanie antykomunistycznego podziemia. Na początku 1946 roku na tereny województwa białostockiego weszło tysiące reżimowych żołnierzy. Zaczynała się wielka obława. 3. Brygada NZW znalazła się w poważnym niebezpieczeństwie. Komenda Okręgu, mając na uwadze powyższe oraz nie chcąc potęgować i tak bardzo dotkliwych represji komunistycznych wobec wspierającej oddział ludności, postanowiła ewakuować czasowo 3. Brygadę na tereny byłych Prus Wschodnich. Tereny te do początku 1945 roku były częścią Niemiec, a po ich pobiciu przez Armię Czerwoną weszły w skład komunistycznego państwa polskiego. Na początku 1946 roku tereny te były wyludnione i ograbione. Nie działały tu struktury konspiracyjne, które mogłyby zapewnić oddziałowi wywiad i wyżywienie.

Nadrzędnymi problemami, przed którymi stanął „Bury”, było wytyczenie trasy marszu oraz zapewnienie oddziałowi aprowizacji. Kpt. Rajs i ppor. Chmielowski podjęli decyzję, iż pomaszerują wraz z oddziałem w kierunku Wydmin, które leżały w pobliżu Łuczan (dzisiejsze Giżycko). „Rekin” posiadał tam rodzinę, u której spędził urlop w 1945 roku, i znał kilku mieszkańców tej miejscowości. Miał do nich zaufanie. Liczył, że na tym obszarze oddział znajdzie bezpieczne schronienie oraz uzyska możliwość zdobycia żywności.

kpt. Romuald Rajs ps. „Bury” (AIPN)
Kpt. Romuald Rajs ps. „Bury”, AIPN.

12 lutego 1946 roku 3. Wileńska Brygada NZW przekroczyła dawną (sprzed 1939 roku) granicę polsko-niemiecką. Oddział maszerował przez opustoszałe wioski. Kończyła się żywność. W nocy z 14 na 15 lutego pluton dowodzony przez „Rekina” zajął Wydminy. Milicjanci z miejscowego posterunku nie odważyli się nawiązać walki z oddziałem. Wystraszeni zamknęli się w swej siedzibie. Podkomendni „Rekina” opanowali miasteczko bez przeszkód. Pozostałe pododdziały brygady pod dowództwem „Burego” zakwaterowały się we wsi Jurkowo. Pokłosiem wypadu „Rekina” do Wydmin było zdobycie informacji o leżącym w pobliżu miasteczka majątku ziemskim, administrowanym przez komunistów. Była to bardzo cenna informacja. Do pobliskiego majątku (Konigsfliess) podążył pluton „Bitnego”. Żołnierze NZW zarekwirowali żywność oraz zabrali ze sobą administratora majątku, Piotra Mieszkańca, którego po przesłuchaniu zwolniono. Kolejnym celem marszu 3. Brygady NZW miała być Puszcza Orłowska. Ale akcja w Wydminach oraz rekwizycja żywności w Konigsfliess zaalarmowały komunistów. Ruszyła obława.

Dopaść „Burego”

15 lutego 1946 roku dowódca 3. Brygady NZW wysłał swego zastępcę na patrol. „Rekin” dotarł do wsi Kruklanki, powiat giżycki, gdzie spotkał trzyosobową grupę uzbrojonych mężczyzn współpracujących z resortem. „Rekin”, udając oficera KBW, wypytał jednego z bojówkarzy o rezultaty ich dotychczasowej działalności. Po uzyskaniu informacji zastrzelił go. Pozostałych dwóch mężczyzn zabrał ze sobą. Powracając do oddziału, patrol natknął się na kolejną uzbrojoną grupkę ludzi. Aresztowano trzech mężczyzn i jedną kobietę. Zostali oni doprowadzeni do Jurkowa, gdzie przesłuchał ich „Bury”. W wyniku uzyskanych informacji rozkazał rozstrzelać dwóch zatrzymanych mężczyzn i kobietę (sołtysa wsi), jednego mężczyznę zwolniono. Wydaje się, że zlikwidowano również dwóch bojówkarzy, zatrzymanych wcześniej w Kruklankach. W rezultacie przeprowadzonych działań zlikwidowano: Eugeniusza Bańkowskiego (członka PPR), Stanisława Czarneckiego (byłego członka KPP, członka egzekutywy KP PPR w Węgorzewie), Romana Kłobuchowskiego, Zygfryda Winiarskiego (I sekretarza KP PPR w Węgorzewie) i Zygmunta Kozłowskiego (sołtysa wsi Jurkowo). Likwidację Winiarskiego należy uznać za znaczący sukces podziemnego wymiaru sprawiedliwości. Sekretarz węgorzewskiego PPR w okresie okupacji niemieckiej był członkiem AK w Legionowie. Po zajęciu tej miejscowości przez Armię Czerwoną nawiązał współpracę z NKWD i przyczynił się do dekonspiracji wielu żołnierzy polskiego podziemia.

ppor. Władysław Jurasow ps. „Wiarus” Wileńszczyzna (AIPN)
Ppor. Władysław Jurasow ps. „Wiarus”, Wileńszczyzna, AIPN.

Z Jurkowa oddział pomaszerował do pobliskiego Orłowa, tu zmienił kierunek marszu i skręcił na południowy wschód. 16 lutego 1946 roku brygada „Burego” zajęła kwatery we wsi Gajrowskie. Komuniści szybko zmobilizowali duże siły przeciw żołnierzom NZW. Z jednostek reżimowych LWP stacjonujących w Ełku (65. Pułk Piechoty i 54. Pułk Artylerii) sformowano grupę operacyjną liczącą 60 żołnierzy. Druga grupa składała się z sowietów, którzy przybyli z Białegostoku. W jej skład wchodziło 70 żołnierzy dowodzonych przez kpt. Makarenkę z 2. Pułku Wojsk Pogranicznych NKWD. Całością akcji, skierowanej przeciwko oddziałowi „Burego”, dowodził kpt. Eliasz Koton, który był nadzorowany i instruowany przez  mjr. Sieruchina (sowietnika z Białegostoku). Mimo dość precyzyjnych informacji na temat dyslokacji oddziału „Burego”, grupy operacyjne nie były w stanie nawiązać z nim styczności bojowej. „Bury” dokonał bowiem niespodziewanej zmiany kierunku marszu. Oddział, wbrew przewidywaniom komunistycznych oficerów, nie kontynuował marszu na północ, lecz skierował się na południe. Kapitan Koton otrzymał jednak kolejne meldunki, które tym razem umożliwiły dość precyzyjne określenie miejsca pobytu niepodległościowców. Pętla się zaciskała.

ppor. Jan Boguszewski ps. „Bitny” (zbiory prywatne)
Ppor. Jan Boguszewski ps. „Bitny”, zbiory prywatne.

W jednym z raportów kpt. Koton napisał:

Pierwsza grupa wojsk polskich pod dowództwem mjr. Wojciechowskiego i ppor. Szczawińskiego w ilości […] 50 żołnierzy udała się w kierunku na Zalesie, druga grupa, gdzie znajdował się mjr Sieruchin, kpt. Koton i kpt. Makarenko oraz 70 żołnierzy, udali się w kierunku [od strony Orłowa] wsi Frydrychs-Hajde [Gajrowskie]; celem tych grup było ustalenie bandy i w razie spotkania […] nawiązanie […] boju […].

Ponadto do Gajrowskich zbliżała się kolejna komunistyczna grupa, której trzon stanowiło 40 milicjantów z Kompanii Operacyjnej Komendy Wojewódzkiej MO w Olsztynie. W pobliskich gminach „szperały” kolejne oddziały sowietów i ich kolaborantów.

Bitwa

16 lutego 1946 roku oddział kpt. „Burego” stacjonował w Gajrowskich. Wieś była z trzech stron otoczona polami, zaś od strony północnej, w odległości 800 metrów od zabudowań, znajdował się las (Puszcza Borecka). Puszcza znajdowała się wyżej niż wieś – należało więc pokonać spore wzniesienie, aby do niej dotrzeć. Według raportu sowieckiego, tego dnia pogoda była:

[…] jasna, cicha, bez opadów atmosferycznych, temperatura -5 stopni, widzialność 3–5 km […].

Warunki wręcz znakomite dla tropiącej oddział grupy operacyjnej. Wieś była szeroko rozciągnięta, co uniemożliwiło zajęcie kwater w zwartej zabudowie. Na końcu wsi, od strony zachodniej, „Bury” umieścił plutony „Wiarusa” i „Bitnego”, zaś tabory ustawił w centrum.

Stanisław Myśliwiec ps. „Orzech” z plutonu „Wiarusa” wspominał:

[…] Mój pluton był zakwaterowany w trzech murowanych domach na końcu wioski. Po drugiej stronie drogi znajdowało się wzgórze i dalej Puszcza Orłowska. Nie minęła godzina i wysłali mnie z sekcją na czujkę. […] Zajęliśmy pozycje koło kuźni na skraju wsi tuż przy samej drodze […].

Po stronie wschodniej stanęły plutony „Leszka” i „Stalowego”. Przy nich znajdował się dowódca 3. Brygady NZW (zapewne dlatego, że plutony te wykazywały mniejszą sprawność bojową). Antoni Makowski ps. „Wichura” z plutonu „Stalowego” wspominał:

[…] Tabor powjeżdżał na podwórka. Warty rozstawiono po jednej i po drugiej stronie wioski. Nasza kwatera mieściła się w murowanym budynku niemal na brzegu wioski […].

Drużyna Józefa Puławskiego ps. „Gołąb” (stoi pierwszy od prawej) - lato 1946 r. (zbiory prywatne)
Drużyna Józefa Puławskiego ps. „Gołąb” (stoi pierwszy od prawej), lato 1946 r., zbiory prywatne.

Jeszcze przed świtem „Bury” otrzymał niepokojące meldunki, że od strony Wydmin widziano wystrzeliwane rakiety świetlne. Jednak wokół Gajrowskich nadal panowały cisza i spokój. Kapitan Rajs nakazał podoficerowi dyżurnemu zaostrzenie kontroli posterunków wartowniczych. Rano od strony wsi Zalesie (miejscowość leży na południowy wschód od Gajrowskich) do oddziału dotarł niepokojący warkot silników samochodowych. „Bury” postanowił rozpoznać ewentualne zagrożenie i w kierunku tej miejscowości wysłał pluton (około 30 ludzi) pod dowództwem „Rekina”. W skład plutonu weszły m.in. drużyny plut. Ryszarda Sosnowskiego ps. „Wydra” i plut. Władysława Dernowskiego ps. „Ładunek”. Po odejściu grupy ppor. Chmielowskiego w Gajrowskich trwała typowa partyzancka „dniówka” – część żołnierzy odpoczywała, inni się myli, przygotowywano posiłki.

„Wichura” wspominał:

[…] Raniutko chłopaki zagnali Niemki i kilka Polek, żeby zrobiły śniadanie. Zabito cielaka, naobierano ziemniaków. Był spokój. Wszyscy powstawali. Zaczęto myć się. Niektórzy golili się. Również „Ordon” [Kazimierz Wieczorkiewicz].

Mimo pozornego spokoju kleszcze się zaciskały – od strony Orłowa do Gajrowskich zbliżali się sowieci. Oddział sowiecki uderzył na Polaków około godziny 13.30. Rozpoczął się trwający dwie i pół godzinny bój. Siły stron walczących w Gajrowskich były wyrównane pod względem liczby żołnierzy, ale sowieci dysponowali samochodami pancernymi oraz potrafili wyzyskać element zaskoczenia, co zdecydowanie postawiło ich w roli faworyta tego starcia.

„Wichura”:

[…] Tu raptownie krzyk i strzał: Alarm! Wszyscy rzucili się do broni. Rzucano wszystko. Pobiegliśmy na stanowiska. Chowaliśmy się za stodoły, murowanki […].

Marian Maliszewski ps. „Wyrwa” z plutonu „Wiarusa” wspominał:

[…] Takie mam szczęście, że gdy tylko zajęliśmy kwatery, zaraz objąłem służbę wartowniczą. Zająłem stanowisko od strony puszczy koło zabudowań na skraju wsi. Nikt tam nie mieszkał. […] Od strony Orłowa na warcie stał „Żak” [Cegielski Ryszard].[…] Po pewnym czasie usłyszałem nagle strzelaninę i wybuchy granatów. Było tuż przed południem […].

Józef Puławski ps. „Gołąb” z plutonu „Bitnego”:

[…] Moja drużyna kwaterowała gdzieś w środku wsi. Pamiętam, rano wyszedłem na podwórze tylko w spodniach, bez koszuli i dobrze natarłem się śniegiem. Ledwo zdołałem się ubrać i zaraz nadjechało wojsko sowieckie […] nastąpiło uderzenie.

Franciszek Zalewski ps. „Kamień” z plutonu „Wiarusa” wspominał:

[…] Rano zbudził mnie gwałtowny ogień karabinów maszynowych i wybuchy granatów. Z budynku wybiegłem ostatni […]. Drużyna nasza [„Małego” – Stanisława Wolińskiego] zajęła stanowiska za budynkiem od strony rowu przeciwczołgowego […].

Funkcjonariusze sowieckiej grupy operacyjnej wdarli się do wsi. Nadjechał pojazd opancerzony (tankietka) i kilka samochodów wojska.

Józef Wojtecki ps. „Szary” z plutonu „Bitnego” wspominał:

[…] Nasi przepuścili tankietkę i dali podjechać samochodom, a potem dali ognia po nich […].

„Orzech”:

[…] Patrzę, jedzie wóz pancerny i samochody Sowietów. Tak i odkryłem ogień z erkaemu. Ale co z tego – kule odbijają się od tego wozu. Nic nie bierze, a oni skurczybyki, co raz z erkaemu z tej wieżyczki po kuźni […].

Oddział sierż./ppor. Ryszarda Sosnowskiego ps. „Wydra” (stoi pierwszy od lewej), sierpień 1947 r., AIPN.

Aleksander Trypuz ps. „Jasny” z plutonu „Bitnego” wspominał:

[…] nagle ktoś krzyknął: Tankietka! – stanęła niedaleko nas. […] W drużynie nie mieliśmy pancerfaustów, więc obrzuciliśmy tankietkę granatami […].

Ponownie „Orzech”:

[…] – Wal z pancerfausta! – krzyczę do kolegi. A on, że nie będzie strzelał, bo się boi, bo nigdy z tego nie strzelał. Masz ty – mówi do mnie – a ja wezmę erkaem. No, ja patrzę, że tu nie ma wyjścia, bo jak da z działka w nasz dom, to rozwali. No, i zza węgła z tego pancerfausta jak rąbnąłem – podmuch straszny się zrobił – i pancerka wywaliła się na bok […].

„Szary”:

[…] Gdy tankietka wróciła wtedy strzelono do niej z pancerfausta. Akurat przebiegałem ulicę w odległości ok. 50 m, gdy zobaczyłem, jak trafił w nią pancerfaust i tankietka wywróciła się […].

Aleksander Trypuz ps. „Jasny”, lato 1946 r., AIPN.

„Orzech” wspomina dalej:

[…] Patrzę, wyłazi czterech sowietów, jeden leży zabity na wieżyczce i wtedy trzeci z nas skosił ich serią z automatu. Zaraz jednak nadjechał samochód z sowietami, którzy rozsypali się i zaczęli do nas strzelać […].

„Gołąb”:

[…] Moja drużyna nagle znalazła się na pierwszej linii walki. […] Kilku naszych chłopaków [z innej drużyny] od razu dostało. Przy mnie leżał jeden. Wiem, że pochodził gdzieś od Brańska. Nagle usłyszałem jego krzyk: O Jezu! Ratuj, dostałem! – Obejrzałem się. Już ledwo dyszał. W ciągu 2–3 minut skonał. […] Zaczęliśmy do nich strzelać. Oni jednak szybko zeskoczyli z samochodów i rozrzucili się w tyralierę. Widać było, że to byli żołnierze frontowi. Zaczęli do nas tłuc jak cholera. Wkrótce ich samochody zaczęły się palić od naszego ognia […].

W tym momencie kolejny, wydzielony z atakującej grupy, pluton NKWD pod dowództwem ppor. Dołgowa ominął wieś i uderzył nieoczekiwanie od strony południowej w środkową, najsłabiej bronioną część wsi. Enkawudziści zdobyli tabory i przecięli obronę walczących plutonów 3. Brygady NZW. Kpt. „Bury” znajdował się w tym czasie przy plutonie „Leszka” i „Stalowego”. Jako doświadczony dowódca próbował przeprowadzić kontruderzenie, które miało przywrócić łączność pomiędzy walczącymi po zachodniej stronie wsi plutonami „Bitnego” i „Wiarusa” a pododdziałami „Leszka” i „Stalowego”. Przewaga ogniowa była jednak po stronie przeciwnika. Mimo niewątpliwej odwagi Polaków, wróg zdołał zatrzymać kontruderzenie żołnierzy NZW. Plutony „Leszka” i „Stalowego” rozpoczęły odwrót w kierunku pobliskiego lasu. Jeszcze trudniejsza sytuacja zaistniała po drugiej stronie wsi. Obaj dowódcy broniących się tu plutonów – „Wiarus” i „Bitny” – polegli w walce. Mimo to, partyzanci w uporządkowany sposób rozpoczęli odwrót w kierunku puszczy.

„Jasny”:

[…] Nasi zaczęli krzyczeć: – Wycofujcie się, bo sowiety już za budynkami! – Musieliśmy więc przeskoczyć ulicę, by dostać się na drugą stronę wsi. Tam była jedyna droga odwrotu do puszczy. Tylko wyskoczyłem z budynku, gdy zaszczekał erkaem: rrrrr. Patrzę, „Bitny” już leży. Podczołgał się jeszcze trochę i znieruchomiał […].

„Szary”:

[…] Chłopaki zaczęli pomału wycofywać się. Ruscy już byli od nas na 30–40 m. Byli w ogrodach, budynkach. W końcu byli już tak blisko, że dorzucaliśmy do nich granatami. Starali się za wszelką cenę skryć pod budynkami dla ochrony. Stałem z por. „Bitnym” na tym samym podwórku. Widziałem, jak […] pojawił się w drzwiach budynku i wtedy dostał serię […].

„Orzech”:

[…] Ruskie już wioskę zajmowali. Musieliśmy wycofywać się. „Wiarus” [ppor. Włodzimierz Jurasow] tylko z domu wybiegł na podwórze i zaraz dostał zza węgła […].

ppor. Władysław Jurasow ps. „Wiarus” (drugi od lewej) z podkomendnymi - Wieleńszczyzna (AIPN)
Ppor. Władysław Jurasow ps. „Wiarus” (drugi od lewej) z podkomendnymi, Wieleńszczyzna, AIPN.

„Gołąb”:

[…] Moja drużyna wycofywała się w ten sposób, że kolejne sekcje osłaniały ogniem odskok pozostałych sekcji, po czym kryte przez nie, same wycofywały się na mój rozkaz […].

Prawie całość zebranych w Gajrowskich partyzanckich sił opuściła wieś. Niestety kilku żołnierzy NZW nie dotarło do zbawiennej ściany lasu. Sowieci weszli na dachy domów we wsi i stamtąd ostrzeliwali, brnących w śniegu i czołgających się na odkrytej przestrzeni, Polaków.

„Kamień”:

[…] Wycofujemy się w stronę lasu odległego o około 1 km. Biegniemy przez płoty. Znaleźliśmy się poza wsią 150–200 m. Teren wznosi się w górę […]. Dostajemy ogień z tyłu z karabinów maszynowych, co chwila padamy […]. Naraz coś mnie uderzyło. Zachwiałem się i upadłem. Koledzy: „Cygan” i „Zając” złapali mnie pod ręce i wloką. Dostałem pocisk w prawą nogę […]. W drużynie „Małego” jest trzech rannych […].

„Jasny”:

[…] Podlecisz trochę i czołgasz się, czołgasz…, a oni cholera powłazili na dachy domów, postawili tam erkaemy i zaczęli pruć po nas. Pole było bielutkie, to mieli dobry ostrzał […]. Na tym polu jakieś 30 m ode mnie biegł „Modrzew”. W pewnym momencie zauważyłem, jak wyrzucił ręce w górę i upadł. Dostał. Wtedy rozejrzałem się. Kilkunastu naszych leżało porozrzucanych na polu. Byli martwi, albo ciężko ranni […]. Jeden był ciężko ranny, chyba w żołądek. Dociągnęli go do lasu i tam zostawili go w mchu. Niedaleko leżał ranny w rękę „Gołąb” […].

„Wyrwa”:

[…] W końcu kolega zaczął wycofywać się do tyłu, pod górę. Czołgał się po śniegu i w tym momencie dostał w plecy serię z erkaemu […].

wachm. NN ps. „Stalowy” - listopad 1945 r. (AIPN)
Wachm. N.N. ps. „Stalowy”, listopad 1945 r., AIPN.

„Orzech”:

[…] „Modrzew” biegł razem z jakimś erkaemistą. W pewnym momencie erkaemista dostał. „Modrzew” złapał jego erkaem i tak na stojąco zaczął strzelać do nacierających ruskich. Zaraz jednak złapał się za brzuch, pewnie i on dostał. Stał jeszcze, gdy wyjął spluwę i strzelił sobie w głowę. Wtedy ustawiłem erkaem i zacząłem strzelać do ruskich. Strzelali do nas z erkaemów, które poustawiali na dachach domów. Cholera, straszne to było. Mieli nas jak na talerzu, ale dziewięciu rannych zdołało dołączyć do mnie […].

„Wichura”:

[…] W poniemieckich okopach, którymi wycofywaliśmy się do puszczy, zostało trzech zabitych, wśród nich erkaemista. Jego amunicyjny i dwóch innych chłopaków próbowali trzy razy podczołgać się do niego, by zabrać go, no i oczywiście, żeby nie stracić erkaemu. Ruskie jednak tak pruli, że nie dało się tego zrobić w żaden sposób […].

Sytuacja poprawiła się, gdy na linii lasu żołnierze PAS, którzy dotarli tam jako pierwsi, ustawili erkaemy i rozpoczęli ostrzał dachów, ułatwiając tym samym odwrót współtowarzyszy. Pod ogniem Polaków sowieci nie mogli, tak skutecznie jak poprzednio, ostrzeliwać wycofujących się ze wsi żołnierzy NZW. „Bury” zdołał opanować chaos powstały w wyniku odwrotu. Cały wysiłek „Burego” i jego żołnierzy, którzy zorganizowali obronę na linii lasu, mógł jednak okazać się bezowocny. Groziło im, że zostaną okrążeni przez oddział, który podążał do Gajrowskich od strony Zalesia. Gdyby dotarł na miejsce, wyszedłby na tyły kontratakujących plutonów „Leszka” i „Stalowego”. Najpewniej doprowadziłoby to do całkowitej klęski Brygady „Burego”. Na szczęście „Bury” przezornie wysłał wydzielone drużyny pod dowództwem „Rekina” w kierunku Zalesia. W odległości około 1,5 km od Gajrowskich „Rekin” natknął się na komunistycznych żołnierzy, którzy maszerowali prosto na jego oddział. Doświadczony oficer zachował zimną krew. Żołnierze NZW rozwinęli się w tyralierę i zajęli dogodne pozycje. Przeciwnik nie wiedział o ich obecności.

Strzelec Tadeusz Halicki ps. „Wisła” po latach wspominał:

[…] „Rekin” rozkazał: Broń Boże nie strzelać, podpuścić ich jak najbliżej. Podpuściliśmy ich więc na jakieś 200–250 m i jak posieliśmy po nich z erkaemów, to od razu zaczęli uciekać. Potem próbowali jeszcze kontratakować, ale nie udało się im zepchnąć nas z zajmowanych pozycji. Po ponad godzinnej walce usłyszeliśmy strzały od tyłu. To „Bury” cofał się. Pozostało nam tylko jedno wyjście, również musieliśmy się wycofać w kierunku lasu, do którego mieliśmy niedaleko […].

Drużyna oddziału wachm. „Stalowego” (stoi pierwszy od prawej) - listopad 1945 r. (zbiory prywatne)
Drużyna oddziału wachm. „Stalowego” (stoi pierwszy od prawej), listopad 1945 r., zbiory prywatne.

Udana obrona, którą pododdział „Rekina” okupił stratami (dwóch zabitych i kilku rannych), umożliwiła opuszczenie Gajrowskich przez walczących tam żołnierzy 3. Wileńskiej Brygady NZW. „Bury” i „Rekin”, wykazując się w boju spokojem i zdecydowaniem, uchronili oddział przed klęską.

Zakończenie

Panteon poległych żołnierzy 3. Brygady Wileńskiej NZW - Orłowo
Panteon poległych żołnierzy 3. Brygady Wileńskiej NZW, Orłowo.

Podzielona na kilka grup, ale w ładzie i zachowując sprawność bojową, 3. Brygada NZW rozpoczęła odwrót na Białostocczyznę. Mimo setek reżimowych żołnierzy tropiących oddział, zdołał on względnie bezpiecznie dotrzeć na macierzysty teren. Ciała części poległych żołnierzy 3. Wileńskiej Brygady NZW pochowała, kilka dni po bitwie, mieszkanka wsi Stefania Gazda wraz ze swym bratem Stanisławem Augustynowiczem i Mazurem Klimkiem. Straty, które poniosła 3. Brygada NZW w bitwie pod Gajrowskimi, były duże. Poległo 12–15 żołnierzy. Zginęło 2 oficerów („Bitny” i „Wiarus”). Nie udało się ustalić personaliów wszystkich poległych niższych stopniem. Wiemy, że polegli: plut. Józef Kupiec ps. „Ryszard”, plut. N.N. ps. „Modrzew”, kpr. N.N. ps. „Tęcza”, kpr. Wincenty Moszko ps. „Kwiat”, st. strzel. N.N. ps. „Fala”, strzel. N.N. ps. „Żandarm”. Obecnie szczątki żołnierzy, których pochowali mieszkańcy wsi, zostały ekshumowane i spoczywają w Panteonie w Orłowie.

ppor. Kazimierz Chmielowski ps. „Rekin” (AIPN)
Ppor. Kazimierz Chmielowski ps. „Rekin”, AIPN.

Do komunistycznej niewoli dostało się trzech żołnierzy brygady: strzel. Ryszard Cegielski ps. „Żak”, strzel. Marian Maliszewski ps. „Wyrwa” (obaj na miejscu walki w Gajrowskich) i strzel. Edward Wszeborowski ps. „Wrzos”, który w ręce UB wpadł kilka dni po bitwie. Ostatnim poległym podczas „pruskiej wyprawy” był wachm. „Stalowy”, który zginął podczas wycofywania się już na terenie Białostocczyzny w okolicach wsi Brzeziny, leżącej w widłach Narwi i Biebrzy. Żołnierzy 3. Brygady NZW, atakowanych przez KBW podczas przeprawy przez Biebrzę w okolicach Sieburczyna, wsparł oddział sierż./ppor. Michała Bierzyńskiego ps. „Sęp” z PAS Powiatu Łomża, powodując ucieczkę „resortowych”. 3. Wileńska Brygada NZW, mimo strat, nie została rozbita. W następnych miesiącach toczyła kolejne boje. Jej ostatni żołnierze, z bronią w ręku, trwali w terenie jeszcze na początku lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku.

W tekście wykorzystano fragmenty cytatów z książki Jerzego Kułaka pt. „Rozstrzelany oddział”.

Michał Ostapiuk

(IPN Olsztyn)

Źródło: Głos znad Narwi