W dniu 5 marca 2001 roku zmarł w Łachowie przeżywszy 90 lat Ignacy Małek. W ostatniej drodze na cmentarz w Czarncy żegnali Go licznie mieszkańcy Łachowa, poczty sztandarowe, przyjaciele, znajomi.
Jako człowiek skromny nie był może w szerokim środowisku postacią nazbyt znaczną. Urodził się w Łachowie w 1910 roku i przez całe życie związany był ze swą rodzinną wsią. Tu kończył swą skromną edukację w zakresie jednoklasowej szkoły, wszak były to lata dwudzieste. Wcześnie jako starszy z rodzeństwa zmierzył się z ciężką pracą na wsi. W 1931 roku powołany został do wojska. Z domu i ze szkoły wyniósł przekonanie, że służba w wojsku to honor i zaszczyt. Może dlatego związał się z wojskiem na długie lata. Służył najprzód w 80. pp w Słowiniu (1931-1933) na Białorusi. Kolejnymi miejscami jego służby były 8. pp w Lublinie (1934-1936), 25. pp w Piotrkowie Trybunalskim (1936-1938) i wreszcie 4. Pułk Piechoty Strzelców Podhalańskich (1938-1939). Z tym pułkiem podhalańskim w 1938 roku przyłączał Zaolzie do Polski.
Wiosną 1939 roku wrócił z wojska do Łachowa. Tu zastaje go wybuch wojny. Zwykle dopiero w wielkich chwilach ludzkie charaktery poddawane są najcięższym próbom. Po krótkim epizodzie z września 1939 roku, gdy próbował bez skutku dotrzeć do swojej jednostki, długo nie mógł się pogodzić z klęską, która przecież była nieunikniona. Gdy wzmogły się represje wroga i w kraju przybrał na sile ruch oporu uznał, że nie może dłużej stać z założonymi rękami. Wstąpił do oddziału partyzanckiego Narodowych Sił Zbrojnych mjr. Władysława Kołacińskiego, gdzie dowodził 3. drużyną 1. plutonu w III kompanii. W warunkach konspiracji doświadczył z własnego zresztą wyboru wielu trudnych chwil, a nawet momentów grozy, jak np. w walkach pod Czarnocinem, Cacowem czy w bitwie pod Olesznem.
Gorzko przeżył powojenne areszty, przesłuchania, którym byli poddani prawie wszyscy żołnierze podziemia. Ale niczego nie żałował, bo czymże one były wobec jakże tragicznych losów tysięcy Polaków walczących o wolność i niepodległość ojczyzny, których wielu przypłaciło tę wolność własnym życiem w wojnie lub po wojnie.
Od 1952 roku pracował jako listonosz na poczcie we Włoszczowie. Chwalił sobie pracę w tym urzędzie i ludzi, z którymi pracował. Gospodarzył też na kilkuhektarowym gospodarstwie. Nie lekko mu było, jak każdemu. Ale nie narzekał, bo życie nigdy nie szczędziło mu trudów i trosk.
W swoim środowisku znany był z uczynności. Służył każdemu w potrzebie i nieszczęściu. W 1984 roku przeszedł na emeryturę, chociaż ona niewiele zmieniła w jego życiu. Nadal pracował, był ciągle czymś zajęty. Do ostatniej chwili działał w związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych jako prezes. Był niezwykle przywiązany do swojego podhalańskiego pułku z okresu służby wojskowej. Dla włoszczowskiego pocztu sztandarowego charakterystyczną była na różnych uroczystościach jego wyprostowana sylwetka z nieodłączną „podhalanką” (czapka z piórem). Cieszył się, że wolna ojczyzna o nim nie zapomniała. Posiadał wiele odznaczeń, choć o nie nigdy nie zabiegał. Posiadał Krzyż Partyzancki, Krzyż Narodowego Czynu Zbrojnego, odznakę Brygady Świętokrzyskiej, Medal Weterana Walki o Niepodległość. W codziennym życiu był zawsze skromny, uczciwy i bezinteresowny. I taki pozostanie w pamięci tych, którzy go znali.
Związek Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych
Zarząd Okręgu im. Brygady Świętokrzyskiej we Włoszczowie.
Przedruk z: „Głos Włoszczowy. Pismo regionalne” [Włoszczowa], rok IX, nr 4, kwiecień 2001, ss. 28-29.