Dnia 20 kwietnia 1943 roku około godz. 10.00 rano oddział Narodowych Sił Zbrojnych dokonał akcji ekspropriacyjnej na Bank Emisyjny w Częstochowie. Z trudno dostępnego sejfu pozyskano pokaźną sumę okupacyjnej waluty tzw. „Młynarek” − około 2,6 miliona złotych oraz zdeponowane w banku kosztowności. Brawurowa akcja oddziału NSZ odbyła się w dniu 54 urodzin Adolfa Hitlera, w biały dzień i została przeprowadzona bez żadnego wystrzału. Mało tego, w pobliżu banku, przy tej samej alei Najświętszej Maryi Panny (w czasie wojny aleja Adolfa Hitlera), mieściła się siedziba gestapo.
Na czele oddziału NSZ stał ksiądz kapelan i zarazem dowódca oddziału partyzanckiego na tym terenie ks. mjr Feliks Kowalik ps. „Zagłoba”, „Andrzej”. Ksiądz Kowalik działał w Ochotniczej Brygadzie Obrońców Ojczyzny, a następnie w Narodowych Siłach Zbrojnych i Armii Krajowej. Cała akcja trwała niewiele ponad 30 minut. Po mieście została rozpuszczona plotka, że napadu dokonali brytyjscy komandosi. Później tę spektakularną akcję przypisywali sobie AK-owcy, choć ks. Kowalik został zaprzysiężony jako kapelan Koneckiego Obwodu AK dopiero jesienią 1943 roku. Przebieg akcji opisali m.in. jej uczestnicy Władysław Kołaciński ps. „Żbik” w swojej książce „Między młotem a swastyką” oraz Jan Załęcki ps. „Okoński” we wspomnieniach „Upominek imieninowy dla Hitlera 20 kwietnia 1943 r. Akcja na Bank Emisyjny w Częstochowie”. Opisy zakończenia akcji różnią się w nich, i nie tylko w nich, zasadniczo.
Aby rozwiać wszelkie wątpliwości zacytuję fragment listu księdza Feliksa Kowalika ps. „Zagłoba” do Barbary Jachimczak z dnia 3 grudnia 1991 roku:
[…] zamykając Bank Emisyjny zamarudziłem, a kierowca, wprowadzony w błąd przez moich żołnierzy, ruszył w stronę Jasnej Góry, a później na Mostów, a ja zostałem sam, goniąc uciekający samochód z pistoletem w garści środkiem jezdni, a do tego moi żołnierze wypuścili strażnika zabranego ze sobą i ten gnał do placówki Sonderdienstu, drąc się wniebogłosy.
Podczas spotkania księdza Kowalika z Barbarą Jachimczak w Józefowie w roku 1992 „Zagłoba” jeszcze raz skomentował akcję z 1943 roku:
Jak w tej sytuacji mogłem przemawiać i błogosławić? Chciałem tylko dogonić samochód, co mi się udało.
Zainteresowanych tematyką odsyłam do publikacji Barbary Jachimczak „Losy żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych na Kielecczyźnie” wydanej przez Fundację im. Kazimierza Wielkiego w 2016 roku.