„Kodeks Polaka” ukazał się nakładem „Biblioteki Szańca” w 1940 i 1941 r. We wstępie autorzy wskazują przyczynę powstania publikacji. Uważają za konieczne wyuczenie w narodzie polskim postawy obywatelskiej, opartej na zasadach moralnych oraz ofiarnej walce w decydujących dla narodu momentach, szczególnie takich jak tocząca się od 1939 r. wojna. Twórcy apelują, aby Polacy, w tym trudnym dla Polski momencie, zachowali wobec zaborców pełną godności postawę.[1] Mając na uwadze pierwsze lata wojny, autorzy wysoko ocenili postawę narodu, który w większości po raz pierwszy miał styczność z okrucieństwem wojny. W dalszej części „Kodeksu” przestrzegają przed niebezpieczeństwem rozluźnienia obyczajów oraz zanikiem moralności, co według twórców jest typowym zjawiskiem dla czasów wojny. Głównym zagrożeniem według autorów „Kodeksu” jest barbarzyństwo z zachodu. Wstęp do publikacji ma charakter mobilizujący czytelnika do ścisłego kierowania się „Kodeksem”, nie na pokaz i nie od święta, ale właśnie na co dzień, bez efektu i doraźnej nagrody.[2]
W głównej części publikacji twórcy zaczęli od omówienia podstawowych problemów dotyczących obecnego położenia Polski między dwoma zbrodniczymi i wrogimi totalitaryzmami, opisu i charakterystyki życia codziennego pod okupacją oraz (w podpunkcie „a”) obowiązków Polaka w stosunku do Narodu i Państwa. Publikacja kładzie szczególny nacisk na zagrożenia ze strony niemieckiego okupanta, zarówno ze strony aparatu represji jak i instytucji administracyjnych. Dlatego już w podpunkcie „d” twórcy określili stosunek, jaki powinien cechować Polaków w konfrontacji z codziennością panującą pod niemiecką okupacją.[3] Ponadto w dwóch punktach szczegółowo poruszony został problem rodzimych kolaborantów, czyli volksdeutschów, wobec których, według autorów, powinno zachowywać się z pogardą, na którą zasługują obywatele Rzeczpospolitej, którzy się jej wyrzekli dla osobistych korzyści.[4] Natomiast kontakt z placówkami gospodarczymi, przemysłowymi, handlowymi lub rzemieślniczymi, założonymi przez Niemców lub tzw. „volksdeutschów”, powinien podlegać bezwzględnemu bojkotowi.[5] Jednakże z postulowanego zakazu kontaktu z instytucjami niemieckimi zostały wyjęte osoby niemogące zapewnić podstawowych środków utrzymania dla swojej rodziny, bądź ci, którzy są zmuszeni do kontaktu z instytucjami okupacyjnymi ze względu na prowadzoną prywatną działalność gospodarczą.
W dalszej części twórcy przestrzegają przed germanizacją w sferze informacyjno-kulturalnej, zakazując czytania gazet wydawanych przez Niemców oraz udzielania wywiadów dla nich. Najlepszym, według nich, przeciwdziałaniem wrogiej propagandzie pisanej jest czytanie oraz rozpowszechnianie polskiej prasy podziemnej.[6] Postulat ten był podyktowany przedwojennymi doświadczeniami związanymi z niemiecką ekspansją kulturalną oraz propagandą, która była szczególnie aktywna w działalności narodowo-socjalistycznych bojówek niemieckich na terenie Wolnego Miasta Gdańska, gdzie do wybuchu wojny toczono cichą wojnę polsko-niemiecką.[7]
Podobne zalecenia autorzy skierowali do środowiska artystów, którym zabroniono wspierania wydarzeń organizowanych przez władze niemieckie. Nakazywano bojkot oficjalnych imprez, zalecano zakaz pracy w rozrywkowych lokalach niemieckich, utrzymywania kontaktów towarzyskich z przedstawicielami administracji niemieckiej oraz funkcjonariuszami aparatu wojskowo-policyjnego.[8] Świat kultury, na ogół rządzący się swoimi zasadami, charakteryzował się swobodnym stylem życia, przez co mógł zostać umiejętne wykorzystany przez propagandę niemiecką i mieć zgubny wpływ na morale polskiego społeczeństwa. Najgłośniejszym tego typu przypadkiem była sprawa warszawskiego aktora Igo Syma (właściwie Karola Antoniego Juliusza Syma), który, będąc agentem Abwehry, został zlikwidowany za kolaborację z niemieckim okupantem przez kontrwywiad Armii Krajowej w 1941 r.
Niemcy, chcąc osłabić kręgosłup moralny polskiego społeczeństwa, które, mimo okropieństw wojny, nadal pozostawało wierne zasadom katolickiego wychowania, starali się dostarczać, poprzez filmy, kabarety oraz przedstawienia, rozrywkę na bardzo niskim poziomie, promując wulgarność oraz prosty przekaz, który miał demoralizować i deprawować Polaków. Tym, co szczególnie było lansowane przez machinę propagandy III Rzeszy, były filmy pornograficzne, które miały za zadanie podkopanie moralności oraz odwołanie się do najbardziej prymitywnych, według Niemców, instynktów gorszej rasy słowiańskiej. Stąd, oprócz zakazów zawartych w punkcie dotyczącym kultury, autorzy nakazują bezwzględny ostracyzm społeczny wobec tych, którzy pomimo ciężkich doświadczeń narodowych kontakty z Niemcami utrzymują, przyczyniając się do demoralizacji polskiego społeczeństwa.[9]
Dalej autorzy formułują nakazy wobec instytucji oraz urzędów cywilnych. Ta część została poświęcona min. adwokatom, pracownikom sądownictwa, służby bezpieczeństwa oraz administracji. Twórcy „Kodeksu” uważają, iż współpraca z okupantami w ich działalności politycznej oraz we wszelkich okolicznościach związanych z ich walką z Narodem Polskim i Państwem Polskim jest bezwzględnie zakazana.[10] Znane są przypadki, kiedy Niemcy dokonywali rękami Polaków mordów na ludności cywilnej, zarówno polskiej jak i żydowskiej, co później skrzętnie wykorzystywała propaganda okupanta.[11] Obawiano się nadgorliwości Polaków, którzy, podejmując współpracę z niemieckim okupantem, powodowani materialnymi pobudkami zatraciliby sumienie i moralność, stając się współpracownikami okupanta gnębiącymi polskie społeczeństwo i współwinnymi zbrodni dokonanych na narodzie polskim.
„Kodeks” obostrzeniami obejmował także sektor gospodarczy. W punkcie poświęconym gospodarce postulowano, aby w przemyśle, handlu i rzemiośle zatrudniać Polaków oraz promować polskie produkty.[12] Według autorów, polskiego przedsiębiorcę powinien cechować solidaryzm społeczny, dzięki któremu polskie społeczeństwo będzie w stanie, w możliwie jak najlepszych warunkach, przetrwać okupację.[13] Przestrzegano przed wspieraniem niemieckich przedsiębiorców, którzy, sprowadzani z Niemiec, przejmowali polskie zakłady produkcyjne, traktując polskiego robotnika jako niewolnika, często wykorzystywanego do granic fizycznej wytrzymałości.[14] Trzeba pamiętać, że na okupowanych ziemiach polskich Niemcy skonfiskowali całą własność prywatną, a dotychczasowych polskich zarządców, m.in. folwarków, zastępowano zarządcami sprowadzanymi z Niemiec. Według założeń okupanta, przemysł i surowce przez niego wytworzone miały być maksymalnie wykorzystane, służąc społeczeństwu niemieckiemu.[15]
W zakończeniu publikacji autorzy „Kodeksu Polaka” przestrzegają, iż postępowanie wbrew tym zasadom i wytycznym jest wyraźnym działaniem na szkodę Narodu Polskiego, które nikomu nie może ujść bezkarnie, bez właściwych konsekwencji.[16] Przestrzegają także, aby nie traktować „Kodeksu” jako mechanicznego rozwiązania i gotowej odpowiedzi w kwestiach w nim poruszonych. Według twórców, ma on pełnić rolę drogowskazu, którego zadaniem jest skutecznie ochronić społeczeństwo polskie przed negatywnymi skutkami okupacji.[17]
[1] Red. M. Orłowski, Broszury konspiracyjne obozu narodowego z lat 1939−1945. Grupa „Szaniec”, Narodowe Siły Zbrojne, Secesjoniści z „Wielkiej Polski”, Poznań 2014, s. 13.
[2] Red. M. Orłowski, Broszury konspiracyjne obozu narodowego z lat 1939−1945. Grupa „Szaniec”, Narodowe Siły Zbrojne, Secesjoniści z „Wielkiej Polski”, Poznań 2014, s. 14.
[3] Zachowanie pełnej rezerwy i podyktowanego poczuciem godności narodowej umiaru w jakichkolwiek stosunkach z okupantem, jest obowiązkiem każdego Polaka. W dalszej części można przeczytać, iż należy unikać udzielania okupantowi wszelkich informacji rzeczowych mogących ułatwić im orientowanie się w sytuacji. [w:] Red. M. Orłowski, Broszury konspiracyjne obozu narodowego z lat 1939−1945. Grupa „Szaniec”, Narodowe Siły Zbrojne, Secesjoniści z „Wielkiej Polski”, Poznań 2014, s. 17.
[4] Ibidem, s. 17.
[5] Ibidem, s. 17.
[6] Ibidem, s. 20.
[7] Informuje o tym chociażby Paweł Hulka-Laskowski w „Wiadomościach literackich” z 1939 r., Nr 31−32 (823−824), który przestrzega przez coraz większym zagrożeniem ze strony Niemiec, uważając, iż dzisiaj nawet małe dziecko rozumie, że hitleryzm programowo dąży do odcięcia Polski od morza, osłabienia jej i uzależnienia od siebie. Jednocześnie zauważa, że Niemcy nie potrzebują Gdańska jako portu, bo takich Gdańsków mają więcej niż im obecnie potrzeba. Niemcy nie starają się o odzyskanie Gdańska dla Rzeszy wyłącznie ze względów prestige’owych, ale mają na widoku zdławienie Polski, według „Mein Kampfu” programowe i dawno już postanowione. [w:] P. Hulka-Laskowski, Polski Gdańsk i historja, http://retropress.pl/wiadomosci-literackie/polski-gdansk-i-historja/, 05.05.2019 r.
[8] Red. M. Orłowski, Broszury konspiracyjne obozu narodowego z lat 1939−1945. Grupa „Szaniec”, Narodowe Siły Zbrojne, Secesjoniści z „Wielkiej Polski”, Poznań 2014, s. 22−23.
[9] Ibidem, s. 24.
[10] Ibidem, s. 25.
[11] Informuje o tym nr. 15 „Szańca” z dnia 9.04.1940 r.: Poczynając od 25 III, okupanci aranżują w Warszawie pogromy Żydów. Na większą skalę pogromy takie odbyły się w bazarach, przy ul. Stalowej, Ząbkowskiej, w Halach Mirowskich, na placu Kercelego, na ul. Krochmalskiej, na Starym Mieście. Pojedyncze sklepy i mieszkania żydowskie rozbijano w całym mieście. Wszędzie widoczny był jeden szablon: na miejsce pogromu przywożono bandy mętów ulicznych, które pod wodzą volksdeutschów przystępowały do dzieła w obecności policji i żandarmerii niemieckiej.
[12] Przy zbycie towarów, wytworów należy szukać przede wszystkim polskich odbiorców w kraju. [w:] Red. M. Orłowski, Broszury konspiracyjne obozu narodowego z lat 1939- 1945. Grupa „Szaniec”, Narodowe Siły Zbrojne, Secesjoniści z „Wielkiej Polski”, Poznań 2014, s. 27.
[13] Solidaryzm społeczny był popularny w ideologii polskiego obozu narodowego przed wojną. Został oparty o encyklikę Papieża Leona XIII „Rerum Novarum”.
[14] Red. M. Orłowski, Broszury konspiracyjne obozu narodowego z lat 1939−1945. Grupa „Szaniec”, Narodowe Siły Zbrojne, Secesjoniści z „Wielkiej Polski”, Poznań 2014, s. 27.
[15] A. Albert, Najnowsza historia Polski 1914−1993, t. I, Warszawa 1995, s. 429.
[16] Ibidem, s. 28.
[17] Ibidem, s. 28.